Kultywacja upraw przez „nie robienie”.
Przez ostatnich 30 lat praktycznie nie opuszczałem mojej farmy i miałem niewielki kontakt z ludźmi spoza mojej małej społeczności. Przez te wszystkie lata trzymałem się ściśle metody „nie działania” w swoich uprawach. Zwykłe postępowanie w rozwoju jakiejś metody polega na pytaniu: „A może spróbować tego?”, albo „Może spróbujemy tamtego?”. W ten sposób zastępuje się jedną technologię następną. Tak działa współczesna agrikultura, a jej jedynym rezultatem jest nakładanie coraz większej ilości pracy na farmera.
Moja droga była dokładnie przeciwna. Polegałem na przyjemnej, naturalnej drodze upraw, której rezultatem jest ułatwianie pracy, zamiast jej utrudniania. „A może nie robić tego?”, „A dlaczego by nie robić tamtego?”. Takie było moje myślenie. Szybko doszedłem do konkluzji, że zbędne jest plewienie, dodawanie sztucznych nawozów, nie ma potrzeby przygotowywania kompostu, ani używania środków owadobójczych. Jeżeli się do tego zastosujesz, pozostaje kilka prostych zabiegów kultywacji, które są rzeczywiście konieczne. Przyczyna dla której człowiek wprowadził sztuczne techniki upraw jako niezbędne jest to, że naturalna harmonia środowiska została już tak zniszczona przez wcześniejsze techniki, że wydaje się, że w inny sposób nie da się uzyskać odpowiednich plonów. Ta linia myślenia odnosi się nie tylko do rolnictwa, ale także do innych aspektów życia współczesnych społeczeństw. Doktorzy i medycyna stała się niezbędna w sytuacji kiedy ludzie stworzyli chore środowisko. Formalne wykształcenie nie ma większego znaczenia dla rozwoju jednostki, ale stało się niezbędne w technicznym społeczeństwie, w którym jedynie ludzie „wykształceni” mają możliwość przetrwania.
Pod koniec Drugiej Wojny Światowej wróciłem na gospodarstwo swego ojca i metodę naturalnych upraw zastosowałem również w ogrodzie cytrusów. Nie przycinałem drzewek i pozostawiłem je samym sobie. Gałęzie stały się cieńsze, a drzewa zostały zaatakowane przez insekty i prawie 2 akry mandarynek zwiędły i wyschły. Wtedy postawiłem sobie pytanie: „Jak stosować naturalną metodę uprawy?”. W konsekwencji wykopałem następne czterysta drzew. W końcu mogłem odpowiedzieć sobie, że jest to odpowiednie postępowanie. Konsekwencją ciągłego przycinania drzew jest to, że tracą one swoją naturalną formę i witalność, wobec tego przycinanie następnych ich pokoleń i stosowanie środków owadobójczych staje się niezbędne.
Tak samo kiedy społeczność ludzka odcina się od życia zgodnie z Naturą, edukacja dzieci staje się niezbędna. W Naturze formalna edukacja nie ma znaczenia. W wychowaniu dzieci wielu rodziców popełnia ten sam błąd jaki ja popełniłem w swoim ogrodzie. Dla przykładu: uczenie dzieci muzyki jest tak niezbędne, jak przycinanie drzew w sadzie. Uszy dziecka łowią muzykę. Szum strumienia, skrzek żab w stawie, szum liści w lesie. Te wszystkie naturalne dźwięki są muzyką. Jednak kiedy różnorodne, zakłócające dźwięki dobiegają i wprowadzają zamęt do dziecięcych uszu, naturalne poczucie muzyki i harmonii degeneruje się. Jeżeli dalej się to kontynuuje dziecko nie będzie zdolne do słuchania śpiewu ptaków, albo szumu wiatru. Z tej przyczyny edukacja muzyczna traktowana jest jako niezbędna dla rozwoju dzieci.
Dziecko które wzrasta w ciszy może nie będzie w stanie zagrać popularnej melodii na skrzypcach, albo pianinie, ale nie wydaje mi się, że to umniejsza jego zdolność do słuchania prawdziwej muzyki lub spontanicznego śpiewu. Kiedy serce jest przepełnione śpiewem, wtedy, możemy powiedzieć, że dziecko jest obdarzone talentem muzycznym.
Prawie wszyscy deklarują, że „natura” jest czymś dobrym, ale tylko jednostki potrafią uchwycić różnicę pomiędzy naturalnym i nie naturalnym. Jeśli nawet jeden nowy pęd jest wycięty w drzewie owocowym przez sekator, może to wprowadzić taki zamęt w jego rozwoju, który jest nie do naprawienia. Jeśli zaś drzewo wzrasta uzyskując swoją naturalna formę, gałązki układają się tak, że liście korony powodują regularny dostęp światła słonecznego.
Jeśli naturalna sekwencja rozwoju korony drzewa jest zakłócona gałęzie wchodzą w konflikt nakładając się jedne na drugie i wydłużają się nadmiernie, a liście zaczynają wyrastać tam, gdzie słońce nie dociera. To z kolei sprzyja rozwojowi insektów. Jeśli takie drzewo nie jest przycinane w następnych latach pojawia się coraz więcej „dzikich” pędów.
Ludzkie istoty ze swoją skłonnością do działania wbrew Naturze nie są w stanie naprawić swoich zniszczeń, a kiedy te akumulują się wymagają coraz więcej pracy. Kiedy wydaje się, że działania naprawcze udały się, ludzie nazywają to wielkimi osiągnięciami. Sytuacja ta ciągle się powtarza. Przypomina to sytuację szaleńca który chodził po swoim dachu i porobił w nim dziury. Kiedy zaczęło padać i sufit zaczął przeciekać, on wściekły próbował naprawić szkody. Zadowolony w końcu, że znalazł cudowne rozwiązanie.
Tak samo jest z naukowcami. Ślęczą nad książkami w dzień i w nocy, psują sobie wzrok, stają się krótkowzroczni. A kiedy się ich zapytasz nad czym u diabła pracują cały czas, okazuje się, że starają się wynaleźć doskonalsze szkła likwidujące krótkowzroczność.
"Rewolucja źdźbła słomy" Masanobu Fukuoka
Tłumaczył: Andrzej Młynarczyk