Rewolucja jednej słomki
Pośród młodych ludzi, którzy przybyli mieszkać na moim terenie w małych, prostych chatkach wśród wzgórz jest sporo takich, którzy nic nie posiadają ani fizycznie, ani duchowo i stracili wszelką nadzieję. Sam jestem tylko starym farmerem, który żałuje, że nie może ofiarować im nawet pary sandałów, ale jest ciągle jedna rzecz, którą mogę im dać – jedna słomka. Rozmawiając z nimi któregoś popołudnia siedząc przed chatą zerwałem jedną słomkę i powiedziałem: „Rewolucja może zacząć się od tej jednej słomki.”
„Wobec perspektywy zbliżającej się zagłady ludzkości ty wciąż pokładasz nadzieję w garstce słomy?” – spytał jeden z młodzieńców z odcieniem goryczy w głosie.
Ta słomka wydaje się mała i lekka, a większość ludzi nie zdaje sobie sprawy ile naprawdę jest warta. Jeżeli ludzie zdadzą sobie sprawę z rzeczywistej wartości tej słomki, może to oznaczać rewolucję życia i kultury ludzi, która może mieć wystarczającą siłę zmienić ten kraj i cały świat.
Kiedy byłem dzieckiem, poznałem człowieka, który żył blisko cieśniny Inuyose. Utrzymywał się z tego, że zwoził węgiel drzewny na grzbiecie swego osła ze szczytów wzgórz do portu Gunchu. A mimo to stał się bogaty. Jeśli zapytacie w jaki sposób, ludzie odpowiedzą wam, że w drodze powrotnej do domu z portu zbierał zniszczone słomiane końskie buty i ich łajno z brzegów drogi, by nawozić tym swoje pola. Jego motto brzmiało: „Każda nawet porzucona słomka zawsze jest przydatna i nigdy nie powinna być bezużyteczna”. To uczyniło go bogatym.
„Jeśli nawet spalisz całą tą słomę, nie sądzę, żeby wypadła z niej iskra zdolna rozniecić rewolucję.” – dodał młody człowiek.
Łagodna bryza poruszyła gałązki sadu, a promienie zatańczyły wśród zielonych liści. Zajęło mi blisko 40 lat zrozumienie, jak ważna może być użycie słomy w uprawie ryżu i zbóż. Kiedyś, na początku moich doświadczeń spacerowałem przez stare pole ryżowe w prefekturze Kochi, które było pozostawione odłogiem przez wiele lat i zobaczyłem wtedy zdrowe, młode pędy ryżu kiełkujące z siłą wśród plątaniny chwastów i zbutwiałej słomy, która nagromadziła się przez te wszystkie lata. Zainspirowany tym faktem, po wielu latach doświadczeń mogę polecać zupełnie nową metodę uprawy ryżu, jęczmienia i innych zbóż. Wierząc w to, że jest to naturalna i rewolucyjna metoda upraw napisałem kilka książek i artykułów, udzielałem wywiadów w radio i telewizji wiele razy. Cała rzecz wydaje się bardzo prosta, ale rolnicy tkwią z uporem przy swoich przekonaniach, jak słoma powinna być użyta, tak, że nie są zdolni łatwo przyjąć zmianę. Rozkładanie świeżej słomy może być ryzykowne ponieważ pewne choroby zbóż są wciąż w niej obecne. W przeszłości choroby te były czasem wielka plagą, dlatego rolnicy najpierw kompostowali słomę z nawozem, zanim wywozili ją na pole. Dawno temu kompostowanie słomy było praktykowane przeciwko najbardziej powszechnej rozedmie zbóż, a nawet na Hokkaido spalanie słomy było zabronione przez prawo. Dlatego też japońscy rolnicy zawsze starali się utrzymać pola wyczyszczone i posprzątane. Ta praktyczna codzienna wiedza była też usankcjonowana przez wiarę, że jeśli słoma zostanie na polach, rolnik zostanie ukarany za swą opieszałość przez niebo. Po latach eksperymentów nawet techniczni eksperci zgadzają się ze mną, że rozkładanie świeżej słomy na polu, 6 miesięcy przed zasiewami jest kompletnie bezpieczne. To odwróciło zupełnie wszelkie wcześniejsze uprzedzenia na ten temat. Niestety zajmie wiele czasu zanim rolnicy przekonają się do używania słomy do ścielenia pól. Rolnicy eksperymentowali przez setki lat z produkowaniem kompostu (słoma + nawóz zwierzęcy). Obecnie ministerstwo rolnictwa zachęca do współzawodniczenia w produkcji kompostu urządzając doroczne konkursy z wystawami. Rolnicy tak uwierzyli w działanie kompostu, że stał się ich niby bogiem opiekuńczym gleby. Wymyślono metody robienia „szybszego, lepszego” kompostu dodając specjalnie wyhodowanych dżdżownic, oraz różne preparaty jako kompost „starter”. Wiem, że nie ma podstaw oczekiwać łatwej akceptacji mojej sugestii, że przygotowany kompost jest zbędny i że wszystko co powinieneś zrobić, to rozłożyć świeżą, nie ściętą słomę na polu. Jadąc pociągiem do Tokio i spoglądając przez okno zobaczyłem wielką zmianę w japońskich wioskach. Patrząc na ogołocone wielkie pola w zimowym krajobrazie, gdzie w ciągu 10 lat zniknęła różnorodność, czułem w sercu gniew, którego nie potrafię wyrazić. Wcześniej ten sam krajobraz pełen był niewielkich pól zieleniącego jęczmienia, mlecznej wyki, kwitnącego rzepaku. Zamiast tego gdzieniegdzie kupki na wpół spalonej słomy, smutno mokną na deszczu. Ta zniszczona słoma, bogata w substancje odżywcze jest świadectwem zaniedbania i braku rozsądku w nowoczesnym rolnictwie. Ruina tych pól ukazuje ruinę ducha rolników. Za te zmiany odpowiedzialni są przywódcy rządowi i próżno szukać w nich mądrej polityki rolnej. Ciekawe co myśli i czuje człowiek, który jakiś czas temu mówił o szczęśliwym końcu zimowych upraw, które zginą sobie gdzieś przy drodze? Co myśli on patrząc na te dzisiejsze, puste pola? Patrząc na wypalone pola zimowej Japonii nie mogę dłużej pozostać spokojny. Sam z tą garścią słomy zacznę rewolucję!
Młodzi ludzie wokół mnie, którzy przysłuchiwali się w ciszy, teraz wybuchli śmiechem: „Rewolucja jednego człowieka! Jutro zarzucimy wielki worek na plecy pełen nasion jęczmienia, ryżu i koniczyny i będziemy roznosić go po całej Japonii jak Okuninushi-no-mikoto (sintoistyczne bóstwo leczące, który wędrował z plecakiem pełnym ziół po dawnej Japonii) i będziemy rozsiewać nasiona na wszystkich polach Tokaido.”
„To nie jest rewolucja jednego człowieka” – roześmiałem się – „To jest rewolucja jednej słomki.”
Schodząc ze wzgórza w popołudniowym słońcu zatrzymałem się na chwilę i popatrzyłem na drzewa sadu z dojrzewającymi owocami, na uwijające się pod nimi wśród chwastów i koniczyny kurczaki. Za chwilę skręciłem na znaną ścieżkę w dół, w kierunku pól.
"Rewolucja źdźbła słomy" Masanobu Fukuoka
Tłumaczył: Andrzej Młynarczyk