Permakultura w mieście

W pewien sposób miasto jako miejsce z dużymi połaciami betonu może wydawać się nam przestrzenią, w której w ograniczony sposób możemy stosować zasady permakultury. Jednak tak nie jest. Miasto jest również miejscem na to by rozwijać swoją pomysłowość, szukać dobrych rozwiązań stosując zasady projektowe permakultury. Sami możemy być zaskoczeni jak bardzo twórczy jesteśmy. Należy tylko obrać właściwy kierunek.

Permakultura może obejmować wiele aspektów naszego zagonionego miejskiego życia. Potrzeba trochę uważności, począwszy od spojrzenia z innej perspektywy na codzienne drobne czynności, aż do projektowania całej swojej przestrzeni lub kreowania nowych współgrających systemów.

Głównym dla mnie przesłaniem permakultury w mieście jest uniezależnienie się choćby w najmniejszym stopniu od głównego nurtu pozbawiającego nas w razie niedomogi podstawowych źródeł podtrzymania naszego życia takich jak np. pożywienie, energia, woda… A z drugiej strony w razie niewydolności elementów systemu, do których przyzwyczajeni jesteśmy, że są, stajemy się bezradni, narażeni na różnego rodzaju epidemie, uwięzienie (np. we własnym domu, garażu, windzie).

Przyzwyczajono nas do wygód, jakie niesie ze sobą życie w mieście. Wielu z nas nie wyobraża sobie „obniżenia” standardu swojego życia. Nie czujemy pułapki, w jaką daliśmy się złapać.

Miasto jest atrakcyjne. Również dla ludzi, którzy myślą „ekologicznie”. Możemy zmieniać miasto. Możemy dużo w nim zmienić. Dla siebie. Dla innych. Czuć się lepiej w stłoczonej przestrzeni.

Wiem, że wielu z nas ma świadomość uzależnienia, jakie ze sobą niesie miejskie życie. Woda dostarczana jest wprost do naszego domu. Prąd jest w gniazdkach. Odprowadzane są ścieki, wywożone śmieci (i tak właściwie nie musimy się zastanawiać – dokąd). Nie musimy się czuć za nic odpowiedzialni. Płacimy, i reszta nas nie obchodzi. Podobnie z pożywieniem. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Tylko skąd te wszystkie dobra? Jak długą drogę musiały przemierzyć by trafić na półki sklepowe? Ile energii włożono w wyprodukowanie danego dobra i skąd ta energia pochodzi? Jak wiele środków chemicznych zastosowano by dany produkt mógł w nienagannym stanie trafić na nasz talerz?

Zatruwamy się nawzajem. Spalinami, chemią, oraz czymś, co trudno nazwać pożywieniem.

Możemy kupić towary praktycznie z całego świata. Namawia się nas do ciągłego kupowania. Przedstawia wizję wyidealizowanych sztucznych sytuacji, rzeczy, produktów. Dajemy sobą manipulować. Stajemy się coraz bardziej uzależnieni. I o to chodzi.

Powiedzmy sobie dość.

Bądźmy bardziej uważni w swoich wyborach. Uwolnijmy się choć trochę od nieustającej nagonki. Zacznijmy robić cos w tym kierunku.

Możemy zacząć od chociażby zasiania sałaty czy rukoli w balkonowych skrzynkach czy donicach. Skorzystamy na tym my i nasze zdrowie. Mimo uwag na temat większego stężenia metali ciężkich w miastach jestem przekonana, że wyhodowana w ten sposób roślina, doglądana z miłością, a zerwana bezpośrednio na nasz talerz doda nam więcej witalności i witamin niż ta kupiona, pozbawiona życia, chemiczna z supermarketu. Posiadanie kawałka działki na terenie miasta może dać nam dużo przyjemności, dodać zdrowia, a także dostarczyć prawdziwego pożywienia na nasz stół. Decydując się na hodowanie choćby niewielu roślin możemy dobrać takie odmiany, które nie kumulują metali ciężkich. Należałoby wrócić do starych tradycji przydomowych ogródków, zielników.

Przestrzeń miejska może zostać zapełniona w praktyczniejszy sposób niż jest obecnie. Chyba w każdym większym czy mniejszym miasteczku jest jakiś park, który najczęściej porastają drzewa ozdobne. Zasadźmy w parkach drzewa i krzewy owocowe. Spacerując, czy uprawiając jakiś sport w parku z chęcią posilimy się świeżym soczystym jabłkiem, czy innym aktualnie dojrzewającym owocem. 

Praktycznie zupełnie niewykorzystaną przestrzenią miejską są dachy budynków, a przecież mogłyby one stać się oazami zieleni dotleniającymi miejskie zanieczyszczone powietrze.

Zastanówmy się, w jaki sposób ograniczyć zużycie czystej słodkiej wody. Począwszy od zakręcania cieknącego kranu przy myciu zębów, poprzez zmniejszanie pojemności spłuczek w toaletach, a skończywszy na tworzeniu własnych niewielkich instalacji sieci wodno-kanalizacyjnych wykorzystujących wodę deszczową, „szarą” i „czarną”.

Podejmując się budowy domu zwróćmy uwagę na jego energochłonność, pochodzenie materiałów i ich wpływ na nasze zdrowie. Dom w pojęciu permakultury jest ważnym systemem, w którym szczególną uwagę przywiązuje się do korzystania z odnawialnej energii słonecznej, wiatrowej, pasywnego ogrzewania wody, stosowania odpowiedniej izolacji tak, by ograniczyć zużycie paliw kopalnych.

 

A oto kilka zwykłych uwag:

Bądźmy życzliwi

Zwracajmy uwagę, co kupujemy, skąd, ile.

Używajmy tylko tyle ile jest niezbędne.

Gaśmy zbędne światła.

Nauczmy się odróżniać zaspokajanie podstawowych potrzeb od sztucznie nakręconych.

Ograniczmy marnotrawstwo

Używajmy rzeczy z tzw. recyklingu

Twórzmy zamknięte obiegi energii.

Używajmy pokrywek podczas gotowania.

Segregujmy odpady

Kupujmy produkty w opakowaniach zwrotnych.

Dzielmy się z innymi wiedzą, różnymi zbędnymi dla nas rzeczami.

Siejmy i sadźmy rośliny jadalne wokół nas.

Używajmy w miarę możliwości dóbr lokalnych

Nie używajmy jednorazówek

Eksperymentujmy i uczmy się na błędach

Ograniczajmy nadmiar potrzeb

Używajmy naturalnych kosmetyków i ekologicznych środków czystości

 

Odpowiednie zestawienie kilku powyższych pomysłów, dopisanie nowych, własnych, może zabrać nas w długą drogę w kierunku tworzenia kompletnych systemów dla zdrowego i wyważonego życia.

Comments are closed.

Aktualności
Subskrybuj Newsletter

Pokaz slajdów
Archives
Fotki
echinacea india-mustard rabarbar szpinak-krzaczasty