Mszyce – szkodniki?

                                                     Mszyce – szkodniki?

Mszyce, wszelkiego rodzaju owady, gryzonie, robaki nie stanowiłyby problemu w naszych ogrodach, na działkach, balkonach, gdyby nie mocno zachwiana równowaga.

Jeśli dookoła znaleźć one mogą jedynie monotonne, krótko przystrzyżone trawniki na osiedlach w mieście lub monokultury na polach, to nagle, gdy znajdą „inny” kawałek, nieco odmiennej zieleni pojawiają się znienacka – atakują pełną parą.

Występowaniu mszyc sprzyja również goła, sucha, zaskorupiała gleba.

Owady atakują zazwyczaj rośliny słabsze, chore, więc dbajmy o to, by rośliny te rosły w odpowiadającym im stanowisku, o odpowiedniej glebie, w dobrym i różnorodnym  sąsiedztwie.

Dbając o choćby niewielki skrawek ziemi, i działając w zgodzie z Naturą, rozumiemy, że dany kawałek naszego ogrodu  jest nierozerwalnie połączony z otoczeniem, w którym się znajduje. Wsłuchując się coraz bardziej w Naturę i stając się wewnętrznie „dzikim” sami zaczynamy odnajdywać przyczynę ataków i uczymy się odpowiednio na nie reagować.

W książce Grahama Burnett’a „Permaculture A beginner’s Guide” znaleźć możemy kroki, jakie i czy należy podjąć, gdy pojawi się problem ze „szkodnikami”:

  1. Nic nie rób – obserwuj. Może jednak te mszyce, które pojawiły się na roślinie nie wyrządzą zbyt wielu zniszczeń? Natura ma swoje sposoby na wypełnianie luk, utrzymywanie w harmonii. Czekaj, obserwuj i się ucz. Często sytuacja rozwiązuje się samoistnie, w sposób jakiego byśmy nigdy się nie domyślili.
  2. Interwencja biologiczna – i tu mamy całe spektrum możliwości. Jeśli mamy za „wrogów” np. mszyce – dobrze jest zaprosić do ogrodu ich naturalnych wrogów umieszczając atrakcyjne rośliny i schronienie dla larw owadów drapieżnych.
  3. Interwencja fizyczna – Zrzuć mszyce, polej roztworem wody z mydłem lub innym płynem przygotowanym do tego celu. Pamiętaj, że czasem taka interwencja może okazać się niezbędna.
  4. Interwencja chemiczna – Interwencja pestycydów – takiej metody zupełnie nie polecam. Jeśli dochodzi do takiej sytuacji, że stajemy przed ciężkim wyborem zastosowania chemicznych oprysków – w takim przypadku doradzałabym raczej przeprojektowanie całego systemu.

Jest wiele gatunków mszyc: mszyca grochowa, brzoskwiniowo-ziemniaczana, kruszynowo-ogórkowa, marchwiowa, wierzbowo-marchwiowa, trzmielinowo-burakowa, a w związku z tym, wiele roślin, których obecność wzajemnie może sprzyjać występowaniu tych owadów.

Mszyce nie lubią aksamitek, bylicy, anyżku, cząbru, czosnku, piołunu, lawendy, kolendry, mięty, szczypiorku, krwawnika, tytoniu, trybuli, powojnika, lulka, datury, ziemniaków i innych. Śmiało możemy zastosować te ziela w sąsiedztwie roślin zagrożonych, jak również przygotować z nich specjalne preparaty na mszyce.

Nie pamiętam, by w naszym permakulturowym ogrodzie kiedykolwiek był problem z mszycami. Oczywiście zdarzają się nieliczne przypadki hodowanych przez mrówki mszyc na roślinach np. w tym roku na kozłku lekarskim, ale sytuacja nie jest na tyle groźna dla tej rośliny, bym musiała interweniować.

W literaturze ogrodniczej możemy znaleźć wiele sposobów na mszyce. Ja podam tutaj mniej znany, a skuteczny sposób na mszyce atakujące róże z książki G.T. Szawlinowa „Cwiety w komnatie i na bałkonie”:

1kg świeżych skórek z owoców cytrusowych zemleć w maszynce do mięsa, zalać na 5 dni trzema litrami wody w szczelnym naczyniu. Potem przecedzić przez gazę, rozcieńczyć w proporcji 250g nastoju na 2,5l wody. Nastój miał stać w cieple i ciemności. Po odcedzeniu i rozcieńczeniu dodać 10g szarego mydła i dobrze wymieszać. Opryskiwać nim zaatakowane pędy i liście roślin. Środek ten można mieszać z nastojem z czosnku i ostrej papryki.

Cykl rozwoju biedronki – chyba najwartościowszego naturalnego wroga mszyc:

Comments are closed.

Aktualności
Subskrybuj Newsletter

Pokaz slajdów
Archives
Fotki
boczniak morwa pomidor-kwiat roszponka